niedziela, 27 lipca 2008

2-dniowa wizyta u dziadków natchnęła mnie bardzo sentymentalnie...
Powiało zadumą i takim nawet smutkiem. Rozrzewnienie nad tym co przemija - proces szybszy niż mi się wydawało do tej pory. Znikają z podwórka stare graty które znałam od dzieciństwa spędzanego w wakacje właśnie tam, stare mury z wydobywanego nieopodal piaskowca powoli obrastają w styropian i syntetycznie nowy tynk, wściekle zielona dachówka atakuje z nowej przybudówki smołowany dach starej obory... Nie będzie już co fotografować.

Tylko wnętrze domu pozostaje takie jakie było - jakie znam, pamiętam.
Jak długo?...


Chyba się starzeję...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Postać w czerwonej chuście rewelacja!!!więcej takich zdjęć życzę:D

AgaA pisze...

:)