Ale ale - dziś mój humor zanotował drastyczny spadek - Ania dzwoni - wieści - nowe wieści (ciekawe, że dzwonisz zawsze jak są złe wieści ;) - od dziś nie odbieram od Ciebie telefonów!) - tak! praca już zapodana do druku (kto wie - może już się drukuje) - a tu jeszcze jednak trzeba to to pokazać recenzentowi...
Druk wstrzymałam - zdążyłam - uffff
szybkie spotkanko z recenzentem- kolejne mikro poprawki (blehh) - jutro wznawiam druk - posyłam nową wersję mgr FotoNetowi - niech już działają - błagam - niech drukują już i niech zdążą do środy...
Wczoraj (nim dowiedziała sie o konieczności wizyty u recenzenta) miałam świetny humor i cały dzień był doskonały :) - popołudnie i wieczór spędziłam w ciemni - zrobiłam całe 3 odbitki w wyw. do techniki litowej i jeszcze kilka w "zwykłym" - efekty zabawy z Lubitelem.
A! i kupiłam sobie...sukienkę (wiem że są tacy, co w to nie uwierzą...). Kupiłam sukienkę - choć pojechałam po żakiet na obronę... - żakietu nie kupiłam. :>
Być kobietą, być kobietą... ;)

PS.: Sędzia kalosz!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz